Lokomotiw, Krasnodar, Zenit - te trzy drużyny reprezentowały Rosję w obecnej edycji Champions League. Dlaczego ich występy zakończyły się klęską, podobnie jak w przypadku innych rosyjskich zespołów w poprzednich latach?
Ekipa Grzegorza Krychowiaka oraz Macieja Rybusa zakończyła fazę grupową na ostatnim miejscu, z dorobkiem zaledwie trzech oczek. Był to trzeci z rzędu występ w rozgrywkach Champions League i trzeci z rzędu zakończony brakiem awansu nawet do Ligi Europy.
Piłkarze ze stolicy trafili do bardzo silnej grupy wraz z Bayernem, Atletico oraz austriackim Salzburgiem. Rozegrali wprawdzie kilka niezłych meczów, jak chociażby z ekipą Diego Simeone, jednak w rezultacie nie przyniosło to ani jednego triumfu w żadnym z sześciu spotkań. Trudno mówić o niedosycie, bo od początku zapowiadało się na walkę jedynie o trzecią lokatę, a faworytem była i tak nieobliczalna drużyna Jessego Marscha.
Zespół Marko Nikolica prezentował się nieźle w defensywie, a między słupkami bardzo dobrze spisywał się bramkarz Guilherme. Brakowało za to jasnych punktów w ofensywie, a jedynym wyróżniającym się zawodnikiem był Anton Miranczuk. Najlepszy strzelec czerwono-biało-zielonych w tym sezonie europejskich pucharów zdobył dwie z zaledwie pięciu bramek całej drużyny, co świadczy o słabej dyspozycji stołecznych w ataku. Co ciekawe, spotkania aktualnego wicemistrza Rosji były dość interesujące do oglądania dla kibiców piłki nożnej, a końcowa tabela nie do końca oddaje potencjał drzemiący w klubie z Moskwy.
Krasnodar to jedyna rosyjska ekipa, która nie zajęła ostatniej pozycji w swojej grupie Ligi Mistrzów. Nikt nie zakładał, że ciemnozielono-czarni zdołają wyprzedzić Chelsea oraz Sevillę. Udało się za to zdystansować francuskie Rennes, za co należą się brawa drużynie Murada Musajewa.
Fanom Krasnodaru szczególnie mogły się podobać pojedynki z Hiszpanami. Pomimo świetnej pierwszej połowy w meczu wyjazdowym nie udało się wywieźć z Andaluzji korzystnego rezultatu, a w spotkaniu domowym zabrakło do tego zaledwie kilkudziesięciu sekund. Kluczowe dla sytuacji w grupie okazały się cztery punkty zdobyte w rywalizacji z Bretończykami. Umożliwią one udział w fazie pucharowej Ligi Europy, czym kibice będą się emocjonować w lutym przyszłego roku.
Niezły występ w rozgrywkach nie byłby możliwy bez udziału graczy znanych z występów w topowych europejskich klubach. Należy tutaj wyróżnić między innymi ofensywnych Berga czy Cabellę, którzy w poprzednich latach stanowili o sile takich klubów jak HSV, Panathinaikos czy Montpellier. Nieco gorzej prezentował się blok obronny rosyjskiej ekipy z doświadczonymi Smolnikowem oraz Martynowiczem. Spora liczba traconych bramek jest kamyczkiem do ogródka 37-letniego szkoleniowca popularnych „Byków”. Ostatecznie nie przeszkodziło to w osiągnięciu sukcesu, jakim jest niewątpliwie trzecia lokata w debiutanckim występie w zasadniczej fazie Champions League.
Ekipa z Sankt Petersburga po raz drugi z rzędu zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie Ligi Mistrzów. W tym przypadku można mówić wręcz o katastrofie, biorąc pod uwagę zaledwie jeden punkt wywalczony w sześciu spotkaniach. I to punkt zdobyty w domowym starciu z osłabioną koronawirusem ekipą Lazio.
Bardzo trudno wskazać przyczyny fatalnych występów Zenita w europejskich pucharach. Nie pomogło nawet niezłe losowanie, gdzie pewniakiem do zajęcia czwartej lokaty w grupie F był Club Brugge. Belgowie okazali się jednak za mocni i obnażyli słabości Rosjan nawet bardziej niż ekipy z Dortmundu oraz Rzymu.
Problemem podopiecznych Sergieja Semaka była zarówno gra defensywna, jak i ofensywna. Spora ilość straconych goli obciąża blok obronny, w którym kluczową rolę odgrywają tak doświadczeni zawodnicy jak Rakitski czy Lovren. Słabo prezentowała się formacja ataku, gdzie żaden z piłkarzy nie strzelił więcej niż jednego gola. Zawiódł szczególnie Irańczyk Serdar Azmoun, który jest aktualnym liderem strzelców Premier Ligi, a w europejskich rozgrywkach ani razu nie potrafił pokonać bramkarza rywali. Szeroka kadra oraz chęć zmazania plamy z poprzednich lat nie wystarczyły, aby uzyskać możliwość występu w fazie pucharowej Champions League czy chociażby Ligi Europy.
W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zespoły z Rosji wywalczyły zaledwie dziewięć punktów na 54 możliwych do zdobycia. Jedyne zwycięstwo było udziałem Krasnodara w domowym starciu z absolutnym debiutantem w rozgrywkach, czyli francuskim Rennes. Piłkarzy z Kubania warto wyróżnić, ponieważ wykonali swoje zadanie i jako jedyni będą reprezentować swój kraj w Europie na wiosnę. Z pewnością więcej można było oczekiwać od potentatów, czyli Zenita i Lokomotiwu, jednak ich występy świetnie wpisały się w mizerię rosyjskiej piłki klubowej w sezonie 2020/21.
Emocje związane ze sportem, rywalizacją i wygrywaniem to nasza pasja!
Czym się zajmujemy?
Naszym celem jest połączyć sport i zakłady bukmacherskie w wysokie wygrane, mnóstwo benefitów i jeszcze więcej dobrej zabawy!
Naszymi partnerami są legalne w Polsce firmy bukmacherskie, oferujące atrakcyjne kursy a także bezpieczne płatności. Wysokie wygrane są na wyciągniecie ręki! Dołączysz?
Nasze motto: postaw na sport!